Jasne stanowisko Trzaskowskiego ws. pomnika smoleńskiego. "Dosyć podziałów"

- Uważam, że po prostu ten pomnik powinien zostać tam, gdzie stoi - mówi w najnowszym nagraniu kandydat KO na prezydenta Rafał Trzaskowski. W ten sposób prezydent Warszawy odnosi się do kwestii ewentualnej likwidacji tzw. pomnika smoleńskiego. Monument, który stoi na Pl. Piłsudzkiego, od lat wywołuje spory i dyskusje, będąc obiektem także politycznych awantur.
Rafał Trzaskowski opublikował we wtorek nowe wideo, zatytułowane "Dość podziałów. Wróg jest na wschodzie, nie w Polsce!". Na nagraniu włodarz stolicy odpowiada na pytanie zadane mu na platformie X.
"Panie Prezydencie, czy można usunąć schody 'smoleńskie' z Placu Piłsudskiego? I kiedy?" - pyta użytkownik medium społecznościowego.
- Słuchajcie, miejmy szacunek dla ofiar tragedii. Naprawdę już dosyć tych podziałów. Ja uważam, że po prostu ten pomnik powinien zostać tam, gdzie stoi - odpowiada na powyższe pytanie kandydat KO na prezydenta RP.
Co istotne, słowa Trzaskowskiego, który jeszcze zanim objął stery w warszawskim ratuszu, mówił, że tryb ustawiania pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej to "przykład pisowskiej buty i arogancji", to już kolejna tego typu wypowiedź, w której opowiada się on za zostawieniem pomnika w aktualnym miejscu.
ZOBACZ: Chcą aresztować Dariusza Mateckiego. Wpłynął wniosek o uchylenie immunitetu
W ubiegłym roku, gdy schody smoleńskie przenieść chciał z Pl. Piłsudskiego ówczesny minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz, Trzaskowski również sprzeciwił się przeniesieniu monumentu.
- Zabieranie go stamtąd wywołałoby nieprawdopodobne emocje, przez kolejne miesiące zajmowalibyśmy się tylko tym, zamiast naprawieniem państwa, to nie jest nam do niczego potrzebne. Nad sercem powinien dominować rozum - mówił włodarz stolicy.
Warszawa. Zamieszanie wokół ul. Lecha KaczyńskiegoTakże w lutym 2024 r. Rafał Trzaskowski zabrał głos na temat głośnej sprawy powstania w Warszawie ulicy prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Jak wówczas podkreślał, zdania nie zmienił i uważa, że zmarły przywódca powinien mieć w stolicy swoją ulicę. Podkreślił jednak, iż nazwy ulic to kompetencja Rady Warszawy.
Przypomnijmy, że w kwietniu 2016 r. Sejm przyjął ustawę o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej, czyli tzw. ustawę dekomunizacyjną. Nałożyła ona na samorządy m.in. obowiązek zmiany nazw ulic, które upamiętniały lub propagowały komunizm.
ZOBACZ: Donald Tusk chodzi o kulach. Miał wypadek na stoku
Jako że Rada Warszawy nie spieszyła się ze zmianami nazw ulic, temat podjął ówczesny wojewoda mazowiecki Zdzisław Sipiera z PiS, którego zarządzeniem al. Armii Ludowej miała zostać przemianowana na ul. Lecha Kaczyńskiego.
Rada Warszawy sprzeciwiła się później tej decyzji i głosami członków z Koalicji Obywatelskiej odwołała się do sądu, a ten w maju 2018 r. wydał wyrok, stwierdzając, że Sipiera działał z naruszeniem prawa. Później wyrok podtrzymał jeszcze Naczelny Sąd Administracyjny.
Ostatecznie ul. Lecha Kaczyńskiego ponownie stała się al. Armii Ludowej, co politycy PiS próbują przypisać w zasłudze Rafałowi Trzaskowskiemu, choć de facto to Rada Warszawy zastosowała się do wyroku sądu.

polsatnews